niedziela, 14 kwietnia 2019

Dom przy Kępie Tarchomińskiej


Wielokrotnie mówi się o osadnictwie olęderskim w kontekście Żuław Wiślanych, jednak Olędrzy dotarli i do Warszawy. Osiedlili się m.in. na Saskiej Kępie, a także na „moim” Tarchominie (choć jeśli chodzi o podział administracyjny, są to już raczej Nowodwory). Osada o nazwie Kępa Tarchomińska powstała pod koniec XVIII w. nad brzegiem Wisły, regularnie zalewanym przez wylewy rzeczne. Zresztą, sama nazwa oznacza wyspę lub teren bagienny. Zważywszy na to, jak bardzo klną czasami na wiosnę mieszkańcy pobliskich nadwiślańskich bloków, nic się nie zmieniło.

Widoczek nadwiślański w pobliżu okolicy, o której dzisiaj mówimy.

Olędrzy wiedzieli jednak, jak sobie radzić w takim wypadku – w końcu zostali powitani w Polsce z otwartymi rękoma między innymi dlatego, że potrafili czynić cuda, jeśli chodzi o uprawę pól podmokłych i meliorację. Było to również widoczne w ich obejściach. Kiedy zaczynali budowę domu, kopali rów odwadniający, a ziemię wysypywali w jedno miejsce, tworząc wzgórek zwany terpą. Na terpie stawiano budynek, kompletnie inny od tych, jakie wypełniały pobliskie wsie. Podczas gdy w polskim obejściu znajdowało się kilka zabudowań gospodarskich, Olędrzy wszystko mieścili pod jednym dachem, tylko w ściśle określonym porządku: najpierw część mieszkalna, potem obora, a na końcu stodoła. Kiedy przychodziła woda, przelewała się przez mieszkanie, oborę i stodołę, a potem, wzbogacona o obornik, rozlewała się na pole. Nic nie pozostawiano przypadkowi, w ten sposób część mieszkalna pozostawała czysta, a nawóz zatrzymywał się na ogradzającym pole płocie z wikliny. Tak, wierzba to również spadek po Olędrach! Wierzba potrzebuje dziennie około 60 litrów wody, więc służy do osuszania terenu!


Niestety, choć osada przetrwała wojnę, po przyłączeniu tego terenu do Warszawy pozostałości po pierwszych kolonistach zaczęły zanikać. Obecnie pozostały dwa – nieliczne fragmenty nagrobków na cmentarzu, znajdującym się na zamkniętym osiedlu strzeżonym (sic!) oraz dom numer 14 – i nawet z wału wiślanego widać jego położenie na terpie.


Przy okazji niechcący zrobiłam sobie cienisty autoportret.



2 komentarze:

  1. Bardzo rozsądny system.Piękne fotki.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiennie mnie zaskakuje, że to miejsce jeszcze istnieje. Ale jest to bardzo miłe zaskoczenie.

      Usuń