niedziela, 28 grudnia 2014

Rzeź Woli - posesja Kosakiewicza

W ramach prezentów świątecznych nastrajających do refleksji, dostałam w tym roku książkę Piotra Gursztyna, "Rzeź Woli". Tematyka przerażająca, jednak polecam tę pozycję z całego serca, bo choć przecież znałam liczby, znałam opowieść pani Wandy Lurie, dopiero ta lektura dała mi jakże mrożący krew w żyłach obraz tego, co hitlerowcy wyczyniali z ludnością cywilną w tych pierwszych straszliwych dniach Powstania Warszawskiego.

Czytając książkę, uświadomiłam sobie, że ślad jednej z zamieszczonych w niej opowieści wrzucałam już kiedyś tutaj. Konkretnie chodzi mi o wpis z czerwca, poświęcony pozostałościom fabryki Lilpopa, Raua i Loewensteina. Jednym ze zdjęć go ilustrujących była fotografia tzw. tablicy Tchorka znajdującej się na zamkniętej pobliskiej posesji. Teraz już wiem, czego dotyczyła ta tablica.


Wszyscy wiemy, że niemieckie lotnictwo bombardowało z upodobaniem kościoły czy budynki cywilne oznaczone znakiem Czerwonego Krzyża, polowe szpitale. Szczytem cynizmu było umieszczenie baraku zwanego "lazaretem" z flagą Czerwonego Krzyża na terenie obozu śmierci w Treblince, gdzie jakoby miano dbać o osoby stare czy chore. Tymczasem po przejściu przez barak osoby te stawały nad wykopanym dołem i strzelano im w tył głowy. Równie cynicznie wykorzystano symbol Czerwonego Krzyża na Woli,  w domu przy ulicy Bema 54. 

Była to tzw. posesja Kosakiewicza. Wywieszono na niej flagę z Czerwonym Krzyżem oraz umieszczono napis z informacją, że znajduje się tam "azyl dla osób starszych i słabych". Pilnujący go esemani najpierw zabili okna z tyłu domu, a później z olbrzymich kolumn ludzkich pędzonych na Dworzec Zachodni wyłapywali małe dzieci, kobiety w ciąży czy osoby kalekie. Mały, jednopiętrowy domek wkrótce został zapełniony ludźmi i wtedy dokonano zbrodni potwornej. Zabarykadowano drzwi, a budynek podpalono. Jeśli ktoś próbował wydostać się niezabitymi oknami od strony wejścia, od strony fabryki Lilpopa, Raua i Loewensteina, stacjonujący w niej Niemcy strzelali bez litości. Dom dopalał się przez kilka następnych dni...

 Z okien tego budynku Niemcy strzelali do swoich ofiar.

Niewiarygodna zbrodnia. Szkoda, że nie doczekała się upamiętnienia większego niż tablica, niedostępna dla przechodniów, z błędną datą. Jednak, co bardzo smutne, tak stało się z większością miejsc kaźni ludności cywilnej podczas Rzezi Woli, że wspomnę tu tylko o krzyżu w pobliżu pewnego salonu samochodowego...


piątek, 5 grudnia 2014

Galeria sztuki w Forcie Bema



Fort Bema został wybudowany w ramach tworzenia wewnętrznego pierścienia fortów Twierdzy Warszawa w latach 80. XIX w. Mimo rozkazu likwidacji twierdzy już na początku XX w., przetrwał w większości do I wojny światowej. Po odzyskaniu niepodległości przeszedł na własność armii polskiej, nazwano go Fortem Bema (stąd zresztą nazwa dzielnicy), a przez 15 lat, do wybuchu II wojny światowej, znajdowała się w nim fabryka amunicji. Podczas wojny Niemcy wykorzystywali zabudowania jako magazyny. Po 1945 fort wrócił do wojska, a w latach 80. okoliczne tereny przekazano Centralnemu Wojskowemu Klubowi Sportowemu Legia Warszawa. 

W 1999 r. Fort i jego okolice przejęła gmina Bemowo, która przekształciła go w park miejski. Posunięcie to jest przez niektórych chwalone, przez niektórych ganione, trzeba jednak przyznać, że Fort Bema spotkał nienajgorszy los w porównaniu do innych fortów dawnej Twierdzy Warszawy. Oczywiście, same pozostałe zabudowania są w stanie strasznym, często gnieżdżą sie tam bezdomni lub imprezuje młodzież, ale w jednym z budynków koszar czołowych znajduje się nieformalna dosyć Galeria Forty, gdzie można zobaczyć naprawdę doskonałą robotę niebagatelnym artystów. 

W Forcie Bema zagościmy jeszcze w tym miesiącu, na razie wrzucam zdjęcia z Galerii. Więcej szczegółów dotyczących projektu możecie znaleźć tutaj.

 W głębi zdjęcia budynek koszar, w którym znajduje się Galeria. Tak, wiem, dużo nie widać, ale o samych budynkach jeszcze sobie powiemy. Mnie urzekła ta lampa, tak bardzo nie na miejscu w środku pustki. A jednak to obecnie park...








wtorek, 11 listopada 2014

Park Żeromskiego



Park Żeromskiego został założony na początku lat 30. XX wieku. Za jego powstaniem stała potrzeba zagospodarowania terenu jednego z elementów Twierdzy Warszawa, Fortu Siergieja. Park zaprojektowali Leon Danielewicz i Stanisław Zadora-Żeleński, a przy niezbędnych robotach ziemnych pracę znaleźli bezrobotni, zatrudniani w ramach robót publicznych. 


Park ma jakby dwie części, oddzielone od siebie wałem ziemnym, na szczycie którego znajduje się ścieżka dla spacerowiczów. W części zachodniej, tuż przy wejściu od Pracu Wilsona znajduje się rzeźba Alina autorstwa Henryka Kuny.





Bliżej Wisły znajduje się dawny Fort Siergieja, po I wojnie światowej przechrzczony na Fort Sokolnickiego. Był on częścią systemu fortów Cytadeli Warszawskiej, w przeciwieństwie do Fortu Pawła i Gieorgija, nie został zniszczony po odzyskaniu niepodległości. W czasie powstania warszawskiego służył za szpital polowy. Po wojnie, podobnie jak inne forty niszczał powoli, dopóki nie zaopiekowała się nim dzielnica i obecnie znajduje się w nim Centrum Sztuki.




W latach 2003-2005 park został zrewitalizowany, wyremontowano alejki, naprawiono ławki odnowiono infrastukturę oraz wybudowano przepiękny plac zabaw dla najmłodszych. Obecnie jest to jeden z najpiękniejszych zakątków Warszawy.





poniedziałek, 3 listopada 2014

Magia Powązek Wojskowych

Czasami słyszę opinie, że Powązki Wojskowe są - w przeciwieństwie do Starych Powązek - pozbawione pewnego czaru i uroku starego cmentarza, starych nagrobków... Niespecjalnie rozumiem te zarzuty, jako że dla mnie już same kwatery zapełnione identycznymi nagrobkami żołnierzy różnych formacji wojskowych mają niesamowity klimat. Jeśli jednak ktoś szuka starych rzeźb, również je znajdzie. Wybaczcie, dzisiaj bez faktów, same zdjęcia. 









piątek, 24 października 2014

Ulica Próżna



Próżna jest maleńką, dosyć niepozorną uliczką odchodzącą od placu Grzybowskiego i pewnie niewiele osób zwróciłoby na nią uwagę, gdyby nie fakt, że jest to jedyna ulica, której fragment zabudowy przetrwał likwidację warszawskiego getta. Jest to także miejsce, gdzie od 2004 odbywa się Festiwal Singera.

 Historyczne tabliczki z nazwą ulicy.

Zanim jednak opowiemy, jak to się stało, odrobina historii. Próżna pierwotnie nosiła nazwę Ogrodowej, jako że przebiegała wśród ogrodów od obecnego placu Dąbrowskiego, który wówczas stanowił serce jurydyki Bielino, do ulicy Zielnej. Swą obecną nazwę, która wzięła się z tego, że nie było przy niej żadnej zabudowy, uzyskała w 1770 r. Już sto lat później przedłużono ją do placu Grzybowskiego, a wzdłuż nowego odcinka ulicy postawiono cztery piękne kamienice. W jednej z nich, pod 10, zainstalowało się amerykańskie towarzystwo International Bell Telephone. 

 Klamka przy odrestaurowanej kamienicy pod numerem 9.

Pod koniec XIX w. i na początku wieku XX Próżną zamieszkiwała przeważnie ludność żydowska. Jak łatwo się domyślić, sporo ubito przy niej interesów, wszak w pobliżu przebiegała Marszałkowska, a plac Grzybowski stanowił wówczas miejsce, gdzie handlowano wyrobami metalowymi.

We wrześniu 1939 zabudowa ulicy została częściowo zniszczona, a już w rok później jej odcinek między Zielną a placem Grzybowskim wcielono do getta, a konkretnie do tzw. „małego getta”. Jednak kilka miesięcy później granicę dzielnicy żydowskiej znowu zmieniono i Próżna znalazła się po stronie aryjskiej. W czasie powstania warszawskiego między kamienicami o numerach 9 i 14 wzniesiono barykadę. Jak łatwo się domyślić, wówczas część zabudowy ulicy została ponownie zrujnowana.
 Prześwit między kamienicami 9 i 14, zdjęcie zrobione zimą ubiegłego roku.

 Obecny wygląd ulicy od stony placu Grzybowskiego.

Próżna jest przykładem tego, co można zrobić z zaniedbaną ulicą, jeśli się w nią nieco zainwestuje. W 2013 roku ukończono odnowę kamienic pod numerami 7 i 9, stanowią teraz pięknie wyglądający kompleks biurowy. W tym roku odrestaurowano również fasadę kamienicy pod 12, podwórko jednak jest niezmiennie mroczne i ponure. Odtworzono także bruk uliczny i ustawiono nowe latarnie. Zabrano się też – mam nadzieję – za zniszczoną kamienicę pod numerem 14, w każdym razie obecnie jej zrujnowaną fasadę zakrywa siatka. Odblokowano również otwór w bramie, umożliwiając zajrzenie do jej środka i podziwianie przepięknej drewnianej kostki brukowej, którą jest wyłożona. 

 Odnowiona fasada kamienicy nr 12.

 Jak widać, podwórko pozostało bez zmian.

 Brama w kamienicy nr 14 z widocznym okienkiem, nareszcie odblokowanym.

 Podobnie jak od strony ulicy, co widoczne było na poprzednim zdjęciu, także i w samym przejściu bramnym znajduje się odbój w kształcie krasnala.

 Przejście bramne. Kostka brukowa jest wykonana z drewna.

czwartek, 9 października 2014

Nadwiślański brzeg



Piękne październikowe popołudnia zachęcają do spacerów, więc dlaczego by nie przejść się na wiślany brzeg, po drodze przechodząc przez Park Praski?

 Popołudniowe słońce jest jeszcze ciepłe, ale czuje się już pierwsze powiewy zimna...

 Przez liście majaczy się lewy brzeg.

 Starówka od strony Wisły... W oczy rzuca się przede wszystkim dach katedry i wieża kościoła oo. jezuitów.

Tu już bardziej Nowe Miasto z wieżowcami, które usadowiły się na jego granicy.