Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kamienica juliana ankiewicza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kamienica juliana ankiewicza. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Czasem wystarczy dać nura do bramy...


Wiecie, co mnie tak strasznie smuci podczas spacerów w centrum Warszawy? To, że mimo wojennych zniszczeń i powojennej „odbudowy”, w mieście nadal pozostało mnóstwo kamienic, może nie najpiękniejszych, może zwykłych czynszówek, ale będących świadectwem starej stolicy. Część z nich rozpadła już się sama, niektórym wielokrotnie pomogli w tym „nieznani sprawcy”, kilka czeka na zmiłowanie, które nie nadejdzie… Niektórym jednak przydałby się „tylko” porządny remont albo zadbanie „na co dzień”.

Znalazłam się w zeszłym roku w okolicach Jasnej i tak się akurat złożyło, że zamknięta zazwyczaj brama prowadząca do kamienicy numer 17 była uchylona. Jestem wybitnie wścibskim misiem i postanowiłam tam zajrzeć, zwłaszcza że już na samych drzwiach, spod obrzydliwego graffiti, dało się spostrzec piękną dekorację. Nic dziwnego, kamienicę zbudowano w latach 60. XIX w. dla architekta Juliana Ankiewicza. Przetrwała wojnę. Oby jej piękno przetrwało kolejne lata…

 
Już na pierwszy rzut oka serce się kraja, prawda?

A przecież widać dawne piękno... ukryte pod odchodzącą farbą i sprayem...

Uwielbiam stare skrzynki na listy... Mają duszę... nawet jeśli są nieczynne.

Kapliczka raczej biedna, ale cudownie odznacza się na tle szarych, brudnych ścian...