czwartek, 10 lipca 2014

Praskie judaica - ulica Kłopotowskiego



Judaica na Pradze to temat dosyć obszerny, dzisiaj jednak chciałabym napisać kilka słów o tym, co można i czego już nie można zobaczyć na ulicy Kłopotowskiego. Kiedy idzie się nią od Targowej w stronę Wisły, po prawej stronie można dostrzec bardzo ładny budynek z czerwonej cegły. Jest to dawna praska mykwa, zbudowana w latach 1911-14 na miejscu istniejącej już uprzednio rytualnej łaźni.


W środku znajdował się basen o bardzo wolnym przepływie wody, a jej ilość pozwalała na swobodne zanurzenie się. Pobożni Żydzi korzystali z takiej kąpieli przed szabasem i większymi świętami, ale oczyszczano tu również naczynia zakupione od gojów. Kobiety miały obowiązek oczyszczania się po każdej miesiączce, ale – co ciekawe – taki przymus spoczywał tylko na mężatkach.



Po II wojnie światowej budynek został odrestaurowany i przeznaczony na siedzibę Centralnego Komitetu Żydów Polskich. Mieściło się w nim też przedszkole i społeczne liceum ogólnokształcące.Obecnie stanowi własność Gminy Wyznaniowej Żydowskiej i znajduje się w nim Wielokulturowe Liceum Humanistyczne im. Jacka Kuronia, a także siedziba Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej. Niedawno mykwę odwiedził rabin Gedalya Olshtein, specjalista od łaźni rytualnych, by obejrzeć pozostałości dawnych instalacji i ocenić, czy możliwe jest przywrócenie budynkowi dawnej funkcji rytualnej.

Łaźnię umieszczono tutaj nie bez powodu, jako że obok przez długie lata istniała synagoga. Świątynia o unikalnym kształcie, bo na planie koła, została wybudowana w 1836 r. na miejscu drewnianej bożnicy powstałej na początku XIX w. 

Z lewej strony widzimy synagogę, z prawej budynek mykwy.

W czasie II wojny światowej hitlerowcy używali jej jako odwszalni, potem została spalona, jednak budynek przetrwał, choć jako ruina. Planowano ją odrestaurować, przez krótki czas odbywały się w niej również nabożeństwa, jednak ostatecznie rozebrano ją w 1961 r., uwijając się z tym bardzo szybko. Na jej miejscu obecnie znajduje się plac zabaw, a podstawę pod górkę do zjeżdżania na sankach stanowią podobnie resztki murów świątyni. Jedynym śladem po niej jest oryginalne ogrodzenie, na którym w niektórych miejscach dostrzec można przestrzeliny. 


poniedziałek, 7 lipca 2014

Wiosennie, mimo że lato

Żar się z nieba leje, aż zatęskniłam... nie, nie za zimą, ale za tymi pięknymi wiosennymi dniami, kiedy słońce wita się z wielką radością, nie ze zniecierpliwieniem i pytaniami "długo jeszcze ta lampa?". Pogrzebałam trochę w swoim archiwum i znalazłam dwa urocze wiosenne zdjęcia, którymi chcę się z Wami podzielić.

 Widok z Mariensztatu na kościół Św. Anny

 Wiosenne mury miejskie