Wybaczcie przerwę, ale od połowy maja jestem w ciągłych rozjazdach i ledwie jestem w stanie pomiędzy zrobić pranie. Tym razem jednak przerwa prawie tygodniowa, więc czas trochę nadrobić zaległości. Dzisiaj ciąg dalszy wycieczki praskim brzegiem.
Historia mostu Gdańskiego sięga 1875 r., kiedy to zbudowano pierwszy
warszawski most kolejowy, tuż pod Cytadelą. Oczywiście, jak to zwykle bywa,
rzeczywistość lekko rozminęła się z planami władz miasta, jako że most
ostatecznie powstał jako dwupoziomowy – część górna była przeznaczona dla
kolei, dolna dla ruchu pieszego i kołowego. Ciekawostką jest, że szyny na
górnym poziomie zostały ułożone tak, by mogły z niego korzystać zarówno pociągi
szerokotorowe, rosyjskie, jak i klasyczne, kursujące w Europie.
Jak łatwo się domyślić, przy wzmożonej popularności transportu kolejowego,
most okazał się niewystarczający i w pierwszej dekadzie XX w. 32 metry w dół
rzeki powstał most kolejny, już tylko kolejowy.
Oba mosty zostały wysadzone zarówno podczas I, jak i II wojny światowej. Po
II odbudowano tylko kolejowy, a na filarach starego wybudowano w
latach 50. most Gdański, który podobnie jak jego poprzednik, jest dwupoziomowy.
Tym razem jednak ruch szynowy odbywa się na dole – kursują tam tramwaje.
Most wyłaniający się zza krzaków.
Pod mostem dwupoziomowym, widok na most kolejowy.
Tuż za mostem widok na kaponierę Cytadeli.
Zaleta robienia zdjęć w kwietniu - liście na drzewach są jeszcze na tyle nieduże, że widać pomiędzy nimi wojskowe zabudowania Cytadeli.