Jeśli po raz
pierwszy przechodzi się przez cmentarz przy ulicy Mehoffera tuż przed zmrokiem,
można się poważnie przestraszyć – oczywiście, jeśli nie wie się, że w jego
sercu znajduje się dosyć nietypowy, całkiem biały nagrobek przedstawiający
kobiecą postać. Majacząca się wśród pozostałych, standardowych grobów sylwetka
bywała podobno przyczyną niejednego przyspieszonego bicia serca. Gdy
podejdziemy bliżej, zobaczymy wyryte na pomniku imię „Krycha”. Jest i data:
1937. Kim była owa kobieta? Co jej się przydarzyło?
Według lokalnych
opowieści, była tuż po porodzie, nie czuła się najlepiej. Lekarz nakazał jej
leżeć, jednak gdy tylko mąż wyszedł do pracy, Krycha wstała i zaczęła się
krzątać po domu. W pewnym momencie sięgnęła po stojący wyżej dzban i w tym
momencie straciła przytomność. Dzban rozbił się – można zauważyć go zresztą u
stóp figury, a kobieta zmarła na podłodze tuż obok… Zrozpaczony mąż nie tylko
wystawił swojej ukochanej piękny pomnik, przychodził również na cmentarz oraz
patefonem i puszczał ulubioną muzykę swojej zmarłej żony.
Nagrobek bardzo oryginalny,ale jaka smutna historia.I proszę,nie należy się przemęczać! "Od pracy to konie zdychają " pisał Morcinek i mądrze pisał.Ale fajne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńChomik
Miał rację Ślunzak, jak widać... A teraz wyobraź sobie, że wieczorem idziesz przez cmentarz i nie wiesz, że taka figura tam jest...
Usuń