piątek, 18 marca 2016

Przedwiosenny spacer po Henrykowie

Pogoda iście marcowa, a wręcz bollywódzka – czasem słońce, czasem deszcz. Lub śnieg. Szczęśliwie ostatnia niedziela była naprawdę ładna, wygnało mnie zatem z domu i pognało na spacer. Mieszkam na Tarchominie, Białołęka rzut beretem, a jednak Modlińska zazwyczaj stanowi dla mnie granicę nie do przebycia – jakoś nie lubię chodzić w tamtą stronę. Tym razem jednak nogi niosły mnie przed siebie, oby dalej i dalej!

Nie bardzo daleko, bo zawędrowałam ostatecznie tylko na Henryków, czyli osiedle nazwane tak od przedsiębiorcy Henryka Bienthala, który  na początku XX w.  na miejscu dawnych zabudowań folwarku Dąbrówka uruchomił gorzelnię. Zupełnie nieświadomie zawędrowałam właśnie w to miejsce i bardzo bardzo mi było szkoda tego, co zobaczyłam. Budynek jest zupełnie opuszczony, powoli się sypie, choć teren zamknięty i strzeżony, a opiekę nad nim sprawuje Pollema Aroma. Wielka szkoda, bo miejsce znaczne - w dwudziestoleciu międzywojennym było w czołówce, jeśli chodzi o produkcję drożdży i spirytusu.




Nie jest to najwybitniejsze zdjęcie stulecia, ale strasznie mi się to ogrodzenie podobało...

Innym bardzo ciekawy miejscem jest kościół parafialny pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, wybudowany w latach 1908-1913 w stylu neogotyku nadwiślańskiego. Sam budynek był – jak to ostatnimi czasy bywa – zamknięty, więc nie chciałam szarpać za klamkę, zwłaszcza że obok – w nowym kościele trwała msza, a przy tej pogodzie wielu wiernych znajdowało się na zewnątrz.

Kościół otacza Uroczysko Las Henrykowski, absolutnie wymarzone miejsce na spacery.