Chociaż powstała
pod koniec XVIII w., była wtedy przede wszystkim uliczką małych drewnianych
domków i dworków. Stały tu również browary. W XIX w. zabudowano ją tanimi
kamienicami i fabryczkami, a w okolicy powstał także zakład Machlejda, więc jak
łatwo się domyślić, mieszkali tu głównie robotnicy. W 1904 r. miała tu miejsce
demonstracja antycarska. Podczas powstania
budynki w większości spłonęły. Jak i w innych miejscach na Woli, tak i tutaj
odbyły się rozliczne egzekucje ludności cywilnej.
Przy Wroniej można znaleźć fenomenalne murale.
Z tyłu widać wieżę Hiltona.
Niby zwykła czynszówka, ale przecież tak inna i tak ładniejsza od tego, co powstaje obecnie.
Obecnie Wronia
prezentuje się… strasznie. Przy ulicy stoją nowoczesne apartamentowce, buduje
się kolejne. Nieliczne ostałe kamienice są już wykwaterowane i straszą
zabarykadowanymi bramami, brudnymi szybami i porzuconymi butelkami. W
większości znajdują się w gminnej ewidencji zabytków, ale nie opłaca się ich
remontować, bo istnieją do nich roszczenia. Zapewne teraz wszyscy czekają aż
się rozpadną ze starości, wtedy spadkobiercy opchną teren kolejnemu
deweloperowi. Po co przecież w naszym zniszczonym i odbudowanym mieście
jakiekolwiek stare budynki?
Zajrzałam do bramy jednej z kamienic.
Kolejny mural.
Stare, znikające podwórko...
Kto chce, znajdzie wejście. I przy okazji wykorzysta melinę.
Stare i nowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz