Lasek na Kole, jeszcze kilkanaście lat temu dość niegościnny teren, obecnie jest bardzo popularny wśród mieszkańców pobliskich okolic. Stali bywalcy bez wątpienia znają pewne miejsce, a przybysze mogą wypatrzeć je stosunkowo łatwo – zaznaczono je na Google Maps pinezką. Mowa o ruinach w południowej części Lasku: elementach fundamentów i piwnicy oraz basenu.
Kiedy już trafi się na miejsce, uwagę przykuwają najnowsze obiekty: krzyż i kamień poświęcone pamięci więźniów i ofiar KL Warschau… no właśnie, i tu natykamy się na olbrzymią kontrowersję dotyczącą tego terenu. Nieżyjąca już sędzia Maria Trzcińska, członek Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, w swojej monografii poświęconej Konzentrationslager Warschau utrzymywała, iż zburzony obiekt stanowił element obozu koncentracyjnego. Zabudowania w Lasku na Kole miały służyć masowym egzekucjom, a w największym budynku rzekomo znajdowało się krematorium. Co ciekawe, w tej publikacji znalazła się również informacja, że Niemcy wykorzystywali tunele przy stacji Warszawa Zachodnia jako komory gazowe. Instytut Pamięci Narodowej nie potwierdził tych rewelacji, opierając się nie tylko na zeznaniach świadków, ale również na zachowanych zdjęciach z czasów okupacji.
Co wiadomo na pewno? Zabudowania powstały między 1935 a 1939 r., składały się z trzech obiektów głównych oraz dwóch pobocznych – największy, wspomniany wyżej budynek, był w kształcie odwróconej litery T. Najlepiej zachowany jest obecnie basen, w którym łatwo dostrzec również schodki, ułatwiające bezpieczne zejście (choć może już nie teraz). Wszystko zostało zniszczone w 1944 – co zapewne stanowi przyczynę tego, iż na ścianach basenu widnieją otwory przypominające dziury po kulach (co niektórzy tratują jako potwierdzenie teorii sędzi Trzcińskiej). Co mogło się w nim znajdować? Z zeznań wielu osób wynika, iż umieszczono tam ośrodek półkolonijny dla dzieci, którymi opiekowały się prawdopodobnie zakonnice. Fakt ten potwierdzałoby zachowane zdjęcie z czerwca 1944 r., przedstawiające trójkę ludzi siedzących na krawędzi basenu. Ośrodek miał być wybudowany przez Stołeczny Komitet Pomocy Dzieciom i Młodzieży. Fakt ten potwierdzają również uwiecznione w Archiwum Historii Mówionej MPW słowa Mariana „Cichego” Grabusińskiego, opisującego dzień 1 sierpnia: „W lasku na Kole był folwark, gospodarstwo tam było. Nie wiem, czy to zakonnice prowadziły czy ktoś.” Zaprowadził tam ojca – sytuacja raczej niemożliwa, gdyby znajdował się tam obiekt KL Warschau.
Niezależnie od tego, która wersja wydaje się prawdziwa, warto odnaleźć to miejsce podczas przechadzki w Lasku. Łatwo doń trafić, a na zmieniającej się w błyskawicznym tempie Woli pomoże uprzytomnić sobie, jak wiele śladów dawnych mieszkańców powoli pochłania ziemia…